Idąc za radą Herrbaty postanowiłam spróbować swojego pierwszego w życiu ( aż wstyd się przyznać) peelingu na skalp. Ponieważ mam ciemne włosy (zarówno naturalne jak i farbowane) decyzja padła na TEN kawowy.
Zgodnie z instrukcją zaparzyłam w niewielkiej ilości wody kawę. Po wystygnięciu zmieszałam je z odżywką Mrs. Potter's Aloes i jedwab. I do dzieła nałożyłam na zwilżony skalp i wmasowałam po czym umyłam szamponem.
EFEKT:
Cała łazienka w fusach od kawy :D (no trudno jest wojna muszą być i ofiary) za to włosy super !!!! od razu poczułam że rzeczywiście są odświeżone a skóra jakby spadły z niej dosłownie jakaś skorupa. I co zauważyłam po wyschnięciu.... że moje 3cm odrosty jakoś mniej się różnią od reszty farbowanych. Nie spodziewałam się aż takiego efektu przyciemnienia. Skłania mnie to do zastosowania maski z kawy o której kiedyś czytałam.
Ja też Hashimotka i w dodatku też ze Śląska. Powodzenia w dbaniu o urodę. Będę obserwować Twoje zmagania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję. Jest nas więcej niż mi się wydawało ;) razem zawsze raźniej :)
Usuń